czwartek, 19 października 2017

Czy wiecie że....czyli o tym co mnie zaskakuje w branży czytelniczej

Dzisiaj post króciutki, ale następna będzie recenzja książek, które tkwiły na mojej liście "do przeczytania" już zbyt długo. 

Na chwilę obecną, chciałabym jednak podzielić się z wami moimi obserwacjami rynku czytelniczego i spostrzeżeniami na ten temat.

1) Dyskryminacja
Postawmy sprawę jasno: nie jestem feministką. Ani skrajną ani w ogóle. Doceniam silne kobiety, które mnie inspirują do działania, jak choćby Reese Witherspoon (swoją drogą polecam wam tekst jej przemówienia z okazji uzyskania tytułu kobiety Glamour - rewelacja!), ale nie rzucam się z tego powodu. Jednak, kiedy na rynku pojawiają się książki z serii "hiszpański na obcasach" albo "samochód na obcasach" to coś się we mnie burzy. Bo w sumie, to brzmi tak, jakby dla kobiet konieczne było tworzenie specjalnego rodzaju literatury, poradników. Przepraszam, ale NIE.
Tak samo zresztą reaguję na książki z serii "dla opornych" :P 

2) Brak wyważenia.
Wchodzę do księgarni/biblioteki/antykwariatu czy innej podobnej placówki. I widzę cudowne tomy, pozycje godne uwagi i perełki literatury. Nie wiem tylko co kieruje sprzedawcami czy właścicielami, którzy na wystawie ustawiają obok siebie książki odległe o miliony lat świetlnych. Dajmy na to, ze na półce dumnie prężą się : po prawej : "Karolina Szostak - moja spektakularna metamorfoza "- o tym jak schudnąć 500 kg  w 2 tygodnie <ironia oczywiście>, a z drugiej - książka o magicznym tytule "szczupła czy zdrowa". Podobnież sprawa ma się z innymi dziedzinami. Z jednej strony - biografia Lewandowskiego, mistrza reprezentacji, króla strzelców i co tam jeszcze <nie rozumiem jego fenomenu>, z drugiej - "Sport nie istnieje" o przewałach w sporcie, łapówkach, dopalaczach i przekrętach.
Świat oszalał nawet w tej dziedzinie. Pisze się wszystko jeśli tylko jest minimalna szansa że się sprzeda :P

3)#Celeb-book
Przy tym punkcie tak mną trzęsie w środku, ze obawiam się o stan mojego mieszkania. Uwielbiam przeglądać katalogi książkowe i zaznaczać to, co mnie interesuje i co mam w planach przeczytać. To dla mnie rozrywka niemal równa z samym czytaniem. Jest jednak niechlubny wyjątek. W jednej z takich broszurek natrafiłam na prezentację pozycji, która sprawiła że miałam ochotę rzucić tą gazetą  o ziemię, podrzeć, spalić, przerzuć i wypluć.
Małgorzata Rozenek  Oj! Przepraszam, Rozenek-Majdan. "Mój perfekcyjny ślub". Nie będę przeklinać. Nic dodać, nic ująć. 

4) Fala
Mróz. Rogoziński. Puzyńska. Bonda.
Swego czasu mieliśmy w Polsce boom na literaturę kobieca. Obecnie zaczynamy być sławni w zakresie literatury kryminalnej, ew. Kryminalno-prawniczej. Mróz zdominował rynek. Tak, wiem jak to zabrzmiało. Zima nadeszła moi państwo. A tuż za nim cała armia białych wędrowców, dla których przetarł on szlaki.
Nie przepadam za literaturą kryminalną, ale Mroza czytam z przyjemnością, zwłaszcza kiedy od czasu lektury "Ziarna prawdy" Miłoszewskiego wiem na kim się wzorował :). Mam tez w planach Bondę i Rogozińskiego. Może polecicie mi jakieś ich pozycje?
Ostatecznie jednak, z wszystkich czterech poruszonych przeze mnie w tym poście punktów - uważam że ten czwarty jest jak najbardziej pozytywny. Przynajmniej tak długo, jak nie sprawia że zostanie nam przyczepiona jakaś łatka i ze literatura polska zostanie zaszufladkowana.

Dajcie znać jakie są wasze opinie na temat rynku wydawniczego w Polsce.

Aga

czwartek, 12 października 2017

JAKOŚĆ vs ILOŚĆ

Bądźmy szczerzy - żyjemy w świecie, w którym często ważniejsze to żeby mieć dużo, niezależnie od tego jakiej jakości są posiadane przez nas rzeczy. Mimo wyjątków, zasada nadal pozostaje ta sama. Tyczy się to wszystkiego zaczynając od przedmiotów materialnych, a kończąc na natłoku informacji. Świat wymusza na nas szybkie tempo życia, dotrzymywanie kroku i bycie na bieżąco. Ilość, ilość, ilość. Sama często czuję się przez to jakby przygniotła mnie góra (lodowa), bo mimo tego iż właściwie ciągle coś robię mam wrażenie że nie jest to wystarczająco.

To samo tyczy się książek.

Czy jako czytelnicy (albo nawet jako nie-czytelnicy, osoby postronne) nie macie czasem wrażenia, że to co autorzy opisują na 700-800 stronach zmieściłoby się równie dobrze na 400? Nie odbierając oczywiście walorów artystyczno-literackich żadnej powieści zapraszam jednak na krótki, subiektywny przegląd najgrubszych powieści z jakimi miałam okazję się zapoznać.

1.Jaume Cabre, Wyznaję, Cień eunucha
Książki Cabre to dla mnie arcydzieła. Rzeczywiście są długie i zdecydowanie nie należą do kategorii powieści, które czyta się w jeden wieczór, ale pozwalają w 100% oderwać się od rzeczywistości i skłaniają do refleksji.
Recenzja Wyznaję - tutaj





2. Marc Elsberg, Blackout
Nie zdzierżyłam. Zamiast  przejść do rzeczy Elsbeg rozpisuje się i rozpływa nad szczegółami....
Może "Helisa" bardziej mnie wciągnie.


3. Hanya Yanagihara, Małe życie
Cudo! Nie powiem - trochę czasu zabrało mi zanim się w nią wciągnęłam, pewnie ze względu na to, że z początku mało w niej dialogów, a przeważają opisy, ale później szło jak z płatka i te 800 stron połknęłam zaledwie w kilka dni. Ucierpiał tylko nieco mój kręgosłup, bo miałam w torbie nieco więcej "towaru" :)  





4. Carlos Ruiz Zafon, Labirynt Duchów
Oczywiście na liście "do przeczytania" niezależnie od tego czy książka Zafona na 300 czy 800 stron.




5. Donna Tartt, Szczygieł, Tajemna historia
Interesujące, angażujące, poruszające. Chociaż w przeciwieństwie do Cabre tutaj miałam wrażenie, że trochę w pewnych momentach przedłużane na siłę. 





6. James Frey, Endgame
Też nie zdzierżyłam. Ale tutaj raczej ze względu na ilość tych wzorów, kabały, cyfr i ciągów, które dla przeciętnego czytelnika nie mają znaczenia, a po iluś-set stronach zaczynają drażnić.

A wy jakie książki dodalibyście do zestawienia? Czekam na wasze opinie w komentarzach.

sobota, 7 października 2017

back to school book tag


Nikt mnie co prawda nie nominował, ale Internet jest takim wirtualnym koszem do koszykówki, że postanowiłam nominować siebie sama - a co tam!

Czasy szkolne już co prawda (spory) kawałek czasu za mną, ale niech będzie - wspominam je  w końcu z niejakim sentymentem, więc czemu nie cofnąć się trochę w czasie?

Ladies and gentleman!
Bez opóźnień - zaczynamy losowanie!

1. kolega z dormitorium - pierwsze imię, które przeczytasz.

oj! Może to nie był dobry pomysł, żeby losować z "Gry o tron"? Wychodzi na to, że będę w jednym pokoju z Nedem Starkiem. No, w każdym razie chyba niezbyt długo......

2. kolega z ławki - pierwsza osoba, która wykonuje jakąś czynność na danej stronie.

W tym wypadku będzie to raczej koleżanka. To lepiej, bo do dziś pamiętam, jak mojemu gimnazjalnemu (!) koledze z ławki niczym Anna Shirley przyłożyłam zeszytem po głowie. Stare dzieje. W każdym razie - szkolny towarzysz doli i niedoli w moim wypadku to Lonia z "Kalamburki" z serii Jeżycjada, do której wracam tak często jak to tylko możliwe.

3. Zajęcia dodatkowe z .....

kosogłos.  czego się spodziewałam? Pierwsze na co trafiłam to fragment w którym mowa o wzajemnym zabijaniu się podczas walki z Kapitolem. I oczywiście o łuku, strzelaniu, etc. Czyli będę się uczyć łucznictwa. Jeśli nauczycielką będzie Katniss, to ja jej szczerze współczuję..... Chyba się dziewczyna podłamie.

4.Plecak na pierwszy dzień szkoły - co spakujesz do swojej torby? Pierwszą rzecz, której nazwę przeczytasz na danej stronie.

ekhem, Harry. Harry Potter. Wyszła mi tiara przydziału.....
No w sumie. Jeśli w dormitorium mam być z Nedem Starkiem to może jeśli uda mi się wyciągnąć z tiary miecz Gryffindora......
NIE! STOP! NIE O TYM POMYŚLAŁAM!
Raczej przyszło mi do głowy, że może jakbym się dobrze zamachnęła to nie on straciłby głowę :P

5. Nauczyciel idealny - pierwsze imię jakie znajdziesz na stronie.

Jude z "Małego życia". Bez komentarzy.

6. Barwy szkoły - znajdź na stronie kolor w jakim będzie twój mundurek.
A co jak na stronie nie ma koloru? Nię będę miałą mundurka?
Może jeszcze raz?
Znowu nic.
Zmienię książkę - zamiast "Pracowni dobrych myśli" wylosuję z "Atramentowej Krwi".
Szary. Rewelacja :P

7. Zwierzątko domowe - znajdź na stronie zwierzę.
"Kubuś puchatek" twierdzi że sowa.
"Studenci pierwszego roku mogą dodatkowo posiadać jedną sowę albo....."

8. klasowy prymus - pierwsze imię na stronie.
Moje ukochane " nieznane przygody Mikołajka"
Ananiasz.
Wow.
Dobrze że nie Rufus albo Euzebiusz :D :D

9. przewodniczący klasy - pierwsze imię jakie przeczytasz na stronie
Stół króla Salomona" L.Montero (dla niewtajemniczonych - brat Carli)
Narvaez.
No to zapowiada się ciekawy rok. Temu to nigdy nie brakuje pomysłów. Szkoda że nie ma tutaj tagu na dyrektora, bo w tej roli sprawdziłby się jeszcze lepiej. <3

10. szafka w szkole - czego zapomniałeś zabrać z niej przed wakacjami? Pierwsza rzecz jaką znajdziesz na tej stronie.

Z czego mogłabym wylosować lepiej niż z "wyznań zakupoholiczki". Poszperajmy w tej szafce!
no nie..... co za zonk!
trafiłam na...... herbatę. A przecież w tej książce jest tyle ciekawszych przedmiotów. Oj, losie!


Jako kolejną osobę do tagu nominuję Agę z czytając z kotem. Enjoy!



Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...