piątek, 9 listopada 2018

"Seniorzy w natarciu" czyli nawet nie wiesz do czego jest zdolna twoja babcia :)

Seniorzy w natarciu.

Catharina Ingelman - Sundberg


Słowo "senior" nieodmiennie przywodzi mi na myśl dobrotliwego staruszka lub staruszkę w okularach, na bujanym fotelu, przykrytym kocem i opowiadającego bajki gromadce wnuków. Wychowaliśmy się bowiem w kulturze, w której tak właśnie wyobraża się starszych ludzi. Książka Cathariny Ingelman - Sundberg pokazuje jednak, że starość nie musi być równoznaczna ze spędzaniem czasu w domu, na "spokojnych" rozrywkach. Okazuje się bowiem, że "seniorzy potrafią".
Po pierwsze, potrafią wpaść na szalony pomysł kradzieży, który nie przyszedłby do głowy młodszym, po drugie - w szczegółach go zaplanować, po trzecie - przeprowadzić akcję, po czwarte - zawalić akcję co do szczegółów i wplątać się w niezłą aferę, a po piąte i najważniejsze - mieć z tego tytułu mnóstwo zabawy.

Grupka pięciorga staruszków - Marty, Anny-Grety, Stiny, Grabiego i Geniusza, pod przewodnictwem tej pierwszej zmęczona warunkami panującymi w domu seniorów o wdzięcznej i zupełnie nieadekwatnej do rzeczywistości nazwie "diament" chce się "przenieść" do więzienia, w którym w ich wyobrażeniu panują świetne, o ile nie idealne warunki do życia.

Cóż, mówimy tu o Skandynawii, nie Polsce.

W tym celu bohaterowie planują "kradzież stulecia"- cennych obrazów z jednego ze skandynawskich muzeów. Po zrealizowaniu pierwszej części planu uciekają z łupem i żądają stosownego okupu. Sprawa komplikuje się, kiedy najpierw tracą skradzione obrazy, a później także i okup.

Jak już wspomniałam, książka pokazuje, że starość może być szalona. Bynajmniej nie chodzi tu o to, że z nadmiaru wolnego czasu "dziadkom odbiło", jak można by to określić w dość wulgarny i powierzchowny sposób.
Rozumowanie oraz planowanie bohaterów jest w pełni spójne, logiczne i gdyby nie nieszczęśliwy, ale jednocześnie dość zabawny splot wydarzeń wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
 Już sam żółty kolor okładki sugeruje nam, ze będziemy mieli do czynienia z szaloną, komiczną historią.

Podobał mi się sposób ukazania myślenia bohaterów, ich próby dopasowywania się do zmieniających się jak w kalejdoskopie okoliczności, ich "gimnastyka" celem osiągnięcia zamierzonego rezultatu. Pod tym względem można się od nich sporo nauczyć. Dobrze tez, że pojawił się w literaturze głos odbiegający od wizerunku "klasycznego", "szacownego" seniora. W końcu ile można czytać o babciach, które są tak mądre że czasem aż głowa boli. Dlaczego babcia nie może szaleć? Spójrzcie tylko na naszą polską DJ Wikę. Gdyby miała inny charakter jestem pewna, ze również z powodzeniem byłaby w stanie zaplanować napad na bank albo inny "wyskok". Może od tej pory nie mówilibyśmy już o metodzie na wnuczka, ale metodzie na babcię?

Powieść obfituje w zaskakujące zwroty akcji, jest dynamiczna dzięki czemu bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta. Nie ma niepotrzebnego "przegadania" akcji. Z drugiej jednak strony skłania do refleksji. Po pierwsze nad tym, że nie wszystko jest takie jak nam się wydaje, że nasze wyobrażenie o rzeczywistości często od niej odstaje, po drugie, że często nie doceniamy w jak dobrej sytuacji się znajdujemy do czasu kiedy los się odwróci, a po trzecie - że w gronie przyjaciół i bliskich nam osób nigdy nie straszna nam nudna. Refleksja jaką osobiście wyciągnęłam z lektury sprowadza się do tego, aby doceniać ludzi wokół nas, bo to właśnie oni sprawiają, że życie jest ciekawe. W towarzystwie takich bohaterów jakich wykreowała autorka nie sposób długo trwać w jesiennej chandrze. Książka inspirująca - ale absolutnie nie do popełniania występków!

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...