JESTEM WIADOMOŚCIĄ CZYLI „POSŁANIEC”

Czy tytuł tej powieści nie kojarzy wam się w jakiś sposób z
listonoszem? Jeśli tak- macie rację. Jeśli nie – tez macie rację.
Głowny bohater, Ed Kennedy, jest swoistym nikim tj.
taksówkarzem, bez ambicji, którego nienawidzi własna matka – i którego uważa za
ofermę i życiową niedorajdę.
Ale powiedzmy sobie szczerze – nawet niedorajda może mieć
swoje 5 minut. Dla Eda jest to sytuacja, w której powstrzymuje napad na bank (co
biorąc pod uwagę charakter i zachowanie napastnika nie było w rzeczywistości
żadnym wyczynem). Fajnie. Przez pewien czas piszą o nim gazety, a potem
wszystko cichnie. Serio? No właśnie nie bardzo. Ed dostaje przesyłkę – ASA – i od
tej pory zostaje tytułowym posłańcem.
Gdybym była idealistką, wierzyłabym w to, ze twórcy kinowego
hitu „Iluzja” inspirowali się tą książką. W końcu tam bohaterowie też dostają
swoje „magiczne karty”. Ale to raczej mało prawdopodobne. Zusak, podobnie jak w
przypadku „Złodziejki książek” (choć tam tematyka była poważniejsza) prowadzi
akcję w sposób dynamiczny – zwłaszcza od momentu w którym bohater nabiera
jakiego takiego przekonania do tego co robi. Widzi efekty swojej pracy,
działania na rzecz innych, nawet jeśli kończy się to pobiciem, „cywilizowanym
włamaniem” do jego mieszkania czy obrażaniu jego wiernego psa, Odźwiernego.
Książka optymistyczna, choć niektórzy pewnie powiedzieliby,
ze dość idealistyczna. W końcu głównym jej przesłaniem jest pokazanie efektu
domina – zrób coś dobrego, a świat z pewnością ci odpłaci. Można do tego
podejść sceptycznie, a można spróbować zrobić coś dobrego dla innych i
sprawdzić na własnej skórze jakie będą tego efekty. W końcu – czy życie nie
jest eksperymentem? Czy podobnie jak ten przeciętny Ed, każdy z nas nie jest
tylko pionkiem na szachownicy ( czy też jak w tym wypadku – figurą w kartach)?
Asem? Jokerem? Królem czy może zwykłą przeciętną trójeczka?
Oczywiście, w miarę pomagania kolejnym ludziom bohater
ewoluuje. Zaczyna więcej rozumieć, odkrywać fakty których nie znał. W
niektórych sytuacjach być może możnaby zarzucić Zusakowi zbytni sentymentalizm
( SPOJLER) np. kiedy matka zarzuca Edowi, że go nienawidzi, bo zbytnio
przypomina jej zmarłego męża. Samo zakończenie też jest dość sentymentalne i
może powtarza pewien utarty schemat w myśl zasady „możesz zrobić wszystko jeśli
tylko chcesz” – ale mimo wszystko w jakiś sposób skłania do refleksji nad sobą
i swoim życiem.
Jeśli szukacie książki, która może podnieść na duchu to
śmiało po nią sięgajcie. Jeśli należycie do grupy sceptyków, którzy skupiają się
na „ciemnej stronie mocy” to lepiej odłóżcie ją na bok, bo chociaż osobiście
uwielbiam Zusaka to tym mniej w nim zakochanym zakończenie może wydać się zbyt
przereklamowane. A po co ryzykować falę nienawiści i hejtów? Z pewnością
zamierzenie autora „Posłańca” było zupełnie odwrotne.
Szerzcie dobro, a nie nienawiść.
„A jeżeli facet taki jak ty potrafi się podnieść i zrobić
to, co ty zrobiłeś dla tych ludzi, to może każdy będzie w stanie. Może każdy
zdoła się wnieść ponad swoje ograniczenia”.