I wtedy przyszedł maj.....
Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestraszyłam. Okazuje się bowiem, że ostatnią recenzję wstawiłam w grudniu- czyli niemal pół roku temu. Dodatkowo, w związku z całym tym zamieszaniem związanym ze spędzeniem czasu w czterech ścianach, ograniczonymi możliwościami przemieszczania się i kontaktu z innymi ten czas jeszcze dodatkowo się wydłuża. Doba, zamiast 24 wydaje się mieć 48 godzin, a na kiepski nastrój składa się jeszcze dodatkowo szaleństwo pogodowe. Do tej pory - jeszcze wczoraj - było ciepło jak w lipcu, świeciło słońce i śpiewały ptaki, a dziś jedyne co słychać to deszcz zacinający o szyby....
Przez te pół roku wiele się u mnie zmieniło.
Między innymi, a może przede wszystkim - doszłam do wniosku, że nie bawi mnie już tylko czytanie i pisanie recenzji. Ok, bardzo to lubię, ale ponieważ od zawsze miałam zacięcie literacko - artystyczne brakuje mi elementu twórczości. W związku z tym, postanowiłam, że nie będę już pisać do szuflady i że czas pokazać swoją twórczość szerszemu gronu odbiorców niż tylko członkowie rodziny ( i to nieliczni i wybrani z nich). Następne posty będą więc stanowiły prezentację historii, która mam nadzieję w niedalekiej przyszłości nabierze realnego wymiaru i przeobrazi się w prawdziwą książkę. Taką która rozbawi w pochmurny dzień (jak dzisiaj), która wciągnie i oderwie od rzeczywistości, ale także zmusi do refleksji.
Na chwilę obecną, mam wrażenie, że to co do tej pory stworzyłam można opisać cytatem jednej ze znanych polskich piosenek : "łączymy style, mieszamy gatunki....". Z jednej strony - może to przesyt, ale z drugiej - nie od dziś wiadomo, że dobre dania opierają się na jednym składniku głównym (tu: trzonie historii) i mnóstwie odpowiednio dobranych przypraw. Krótko mówiąc - obiecuję, że nie będzie nudno.
I oczywiście - mam nadzieję na waszą aktywność i konstruktywne komentarze :)
Do przeczytania :)