czwartek, 19 stycznia 2017

Najśmieszniejsze/najdziwniejsze tytuły książek.

Najśmieszniejsze/najdziwniejsze tytuły książek.

vol.1

Chyba każdy z czytelników lubi być na bieżąco z literatura. Zwłaszcza z nowościami swoich ulubionych wydawnictw. 
O ile oczywiście książki nie ocenia się po okładce (ani po tytule) to nie da sie jednak zaprzeczyć, ze mają one znaczący wpływ na to czy sięgniemy po daną pozycję czy tez nie.
W dzisiejszym poście chciałam napisać kilka słów o książkach, których tytuły są tak nieoczywiste, ze być może warto po nie sięgnąć <lub zostawić na półce>.

1. Siedem spódnic Alicji


Gdybym napisała książkę to niezależnie od wszystkiego chyba nie nadałabym jej takiego tytułu. Nasuwa mi tylko i wyłącznie skojarzenie z filmem "27 sukienek", który znudził mnie po jakiś 20 minutach (choć dzielnie obejrzałam do końca). Biorąc pod uwagę opis podany przez wydawnictwo jakoś nie potrafię tez sobie wyobrazić jaki jest związek między tytułem a treścią. chociaż mimo wszystko zapowiada się obiecująco. Być może w najbliższym czasie po nią sięgnę. 

2. Latarnia umarłych


Ok. 
Nie lubię kryminałów.
Mogę nie być obiektywna. Ba! Z pewnością nie jestem obiektywna.
Ale w pierwszej chwili, w której trafiłam na tę pozycję miałam skojarzenie z pewną konkretną sceną z szóstej części Harrego Pottera i inferiusami.
Nie wiem czy autorowi zabrakło wyobraźni czy był to zabieg celowy, ale raczej po nią nie sięgnę. Sorry.


3. Takie tam.

Litości.
Czy już każdy w tym kraju musi napisać własną książkę?
Pomijając fakt, ze nie mam pojęcia kim jest autor to tutaj na pewno zabrakło wyobraźni.
Wybaczcie, ale jeśli ktoś nazywa swoje "dzieło" - takie tam to w gruncie rzeczy co ciekawego może być w środku.
Odnoszę wrażenie, ze to właśnie jest pozycja na zasadzie - przejrzeć - odłożyć.
Chociaż co młodsi pewnie będą zajarani.



                                  4. Księgarenka przy ulicy Wiśniowej.

Słodko, wiotko. Sielsko, anielsko.
Miałam okazję zapoznać się z twórczością Fabisińskiej, wiec wiem że bardzo ceni sobie takie cukierkowe klimaty. Może aż do przesady.
Właściwie tytuł brzmiałby o niebo lepiej, gdyby użyć w nim po prostu słowa "księgarnia" skoro już mamy te ulicę wiśniową w bonusie.
W przeciwnym razie zupełnie niepotrzebnie dochodzi do pewnego karykaturalnego efektu. Zbyt słodko!






                                                       5. P.S. I like you.

Do bólu przypomina mi o tytule książki C.Anhern - P.S I love you. I nie wiem czemu, ale podświadomie czuję, że to jest niemalże to samo, tylko w wersji dla młodszych.








                                                       6. Dotyk Crossa

Hm. Tytuł oryginalny to "bared to you.
Przetłumaczony na polski w taki a nie inny sposób z pewnością jest przejawem kreatywności tłumacza. Jednakże. Z moją żyłką angielską - cross, kojarzy mi się tylko z krzyżem. No wiec zestawmy to sobie: "Dotyk Krzyża"
ugh.
nic dodać nic ująć.






                                        7. Z pamiętnika zajętej wróżki.

Czary - mary.
Przewiduję, że w nocy będzie ciemno.
Przewiduję też, że książka nie należy do rodzaju literatury wybitnej. I dokładnie to sugeruje nam tytuł. To ma być opowieść na rozerwanie się, relaks i pośmianie. Nasuwa mi skojarzenie, z "Macochą" Sochy. A ta historia była fajna. Chociaż miała ciekawszą okładkę.



Z oczywistych względów pomijam w zestawieniu książki wszelkiej maści celebrytów ( dajmy na to Sexy mama). Myślę że w tym zakresie nie jest potrzebny żaden dodatkowy komentarz. Kiedy na półce w księgarni widzę pozycję, w której udzielane są super rady i triki super zaj****** ludzi, o których posiadłam wiedzę gdzieś w okolicach przedszkola, względnie pierwszych latach podstawówki to zastanawiam się co jest nie tak z tym światem.

Oczywiście, jak mówiłam wyżej - nie ocenia się książki po okładce i w wielu (nie we wszystkich) przypadkach treść nadrabia wszystko. Może autor ma po prostu dość po całych dniach pisania i tak bardzo chce wydać pozycję, ze nie męczy się szczególnie nad tytułem?
Polecam wziąć przykład z Kochanowskiego, którzy rzekomo nadawał swoim dziełom tytuł dopiero na samym końcu

:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...