Kilka sygnałów niechybnie nadchodzącego weekendu.
tak generalnie to mój tydzień pracy kończy się w czwartek.
Przynajmniej na razie. Ale nie potrwa to już długo. "Beztroskie" życie studenckie kiedyś się kończy.
No, ale póki co - czwartek.
Co oznacza, że piątek mogę spędzić śpiąc do południa.
Mogę.
Jasne, pewnie.
Ale nie widzę powodu dla którego miałabym to robić.
kiedy w czwartek późnym popołudniem wracam do domu to generalnie robi się mały problem. Bo najczęściej nie mogę otworzyć drzwi do pokoju. Tarasują je bowiem torby z książkami znoszone przez cały tydzień, którymi raczę się przez weekend. Nareszcie mam czas!
![]() |
No i oczywiście trzeba pamiętać, że weekend spędzony bez mruczącego czterołapa gdzieś w okolicy jest weekendem straconym. Zwłaszcza, że mamy marzec - niby wiosna, a w rzeczywistości plucha i deszcz. Kici, kici!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz