sobota, 21 kwietnia 2018

Dlaczego żony sa ważne czyli AWARIA MAŁŻEŃSKA.

AWARIA MAŁŻEŃSKA

Magdalena Witkiewicz i Natasza Socha




Red alert!
Magdalenę Witkiewicz uwielbiam, tak samo jak chyba wszystkie kobiety, które miały okazję przeczytać choć jedną z jej książek. Z Nataszą Sochą zapoznałam się tylko przy okazji "Macochy" i "Hormonii".
Miałam jednak przeczucie że wspólne wysiłki tych dwóch autorek zaowocują piękną, zabawną, ale także pouczającą historią.

Wiecie co? Miałam rację.





Opowieść opiera się o jeden z najbardziej powtarzalnych schematów w literaturze. Dom. Mąż. Żona. Dwójka dzieci - i to według klasycznego założenia syn i córka. I zwierzak domowy. Wszystko funkcjonuje jak na obrazku, jak w reklamie. Z dużym naciskiem na element żony, która "ogarnia chaos".

No i pewnego dnia..... BUM!

W dwóch słowach: dwie panie, o podobnej sytuacji życiowej zostają poszkodowane w kolizji autobusu z kotem i trafiają do szpitala. Nagle okazuje się, że tatusiowe nie bardzo wiedzą jak należy funkcjonować mając rodzinę, że skarpetki nie piorą się same, a dzieci niekoniecznie powinny chodzić do przedszkola przebrane za kruki.
Rzeczywistość uderza w naszych mężczyzn z całą siłą, podczas gdy panie "rekreują" się w szpitalu przedłużając ten przymusowy pobyt ponad normę i sprawiając że staje się to niemal urlopem (szczególnie sugestywny jest opis kosmetyczki i fryzjera, których zamierzają zaprosić na salę, żeby o siebie zadbać).



Wydawać by się mogło, że taka historia to nic nowego. Jednak zaznaczyć trzeba że nie każdy autor potrafi opisywać rzeczywistość z takim wdziękiem i dystansem. Bądź co bądź książka jest pisana z perspektywy kobiety, ale nie jest nagonką na nieudolność mężczyzn. Wręcz odwrotnie  - Witkiewicz i Socha są bardzo obiektywne. Pokazują, ze z biegiem czasu tatusiowie się rozwijają, uczą i poznają swoje dzieci, a także samych siebie. Przekraczają swoje granice, własne możliwości, stając się bohaterami dnia codziennego. Nawet jeśli nie dostrzegają, ze kobieta zatrudniona w charakterze opiekunki paraduje w złotych szpilkach i króciutkiej spódniczce wskazującej na zgoła odmienną profesję. Ich żony tez potrafią dostrzec i docenić wysiłki mężczyzn. Z czasem zamiast cichego podśmiewywania i kpin rodzi się niedowierzanie, ale także podziw. Skutkiem całej tej sytuacji jest podsycenie dawno zgasłego płomienia w jednym małżeństwie, lepsza komunikacja w drugim i skłonienie do refleksji i odmiana losu pewnej "Pretty woman".

Komedia małżeńska. Opowieść pełna humoru, zwrotów akcji i wzruszeń. Dedykowana kobietom przez kobiety, ale z drugiej strony - słówko też do panów, aby nie chowali głowy w piasek i dostrzegali jak wiele spraw muszą "ogarnąć" kobiety. Może warto dzielić się obowiązkami i zajęciami, które wzbogacają? Bo w końcu który z panów jest w stanie nauczyć się robić na drutach tylko po to, żeby pomóc córce w odrabianiu lekcji.
Jeśli szukacie powieści na długie, ciepłe letnie wieczory albo chcecie się pośmiać w gronie znajomych, choćby i przy majówkowym grillu - serdecznie polecam! Ta książka to tak naprawdę tylko wspaniały motyw do długich, gorących dyskusji w gronie najbliższych.

1 komentarz:

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...