niedziela, 2 września 2018

Od żółtego po czarny czyli "Paleta Marzeń".

Paleta Marzeń

Małgorzata Falkowska

 

Oto ona. Magda. Dziewczyna  z tak zwanego "dobrego domu". Rozsądna, poukładana, wychowana na tradycyjnych wartościach, mająca przed sobą przyszłość w dobrze zapowiadającym się zawodzie. Całe życie Ma trochę ponad dwadzieścia lat i całe życie przed sobą. Za sobą z kolei rozwód, a przy sobie dziecko - córkę, Polę.

Oto on. Alek. Uliczny artysta mieszkający w garażu, żywiący się w barach mlecznych. Lekkoduch i bawidamek. Żyjący z dnia na dzień.

Los sprawia, ze ta niepozorna dwójka się poznaje. Dwukrotnie. Za pierwszym razem, na ulicy, kiedy Alek w dość niekonwencjonalny sposób "ratuje" Magdę przed jej napastliwym byłym mężem, za który to ratunek otrzymuje w podzięce siarczysty policzek, a za drugim razem w sądzie. Wcale nie z powodu naruszenia nietykalności cielesnej, ale z tytułu bezprawnego wykorzystania wizerunku małej Poli. 

Sędzia orzekający w sprawie, który nic nie robi sobie z zamieszania jakie panuje obecnie w sądownictwie wydaje niekonwencjonalne postanowienie. Daje bowiem Alkowi szansę, aby przekonał do siebie Magdę i pokazał jej jak żyje. Mają spędzić 7 dni razem. A los pokaże co dalej.


Alek nie próżnuje i chyba nikogo nie zdziwi kiedy powiem, ze w ostateczności bohaterowie zakochują się w sobie. Zderzenie ich dwóch światów okazuje się nie być wcale tak gwałtowne jak mogłoby się to wydawać i młodzi ludzie odnajdują więcej cech wspólnych niż różnic.
Jednak czy będą razem skoro na arenę wkracza były mąż Magdy, który deklaruje, że "się zmienił". Czy miłość Alka i Magdy ma szansę, skoro jej rodzice popychają ją ku związkowi z tyranem, który już ją skrzywdził. Czy Magda przyzwyczajona do wygód będzie w stanie się ich wyrzec?

Historia oparta jest na klastycznym schemacie. Trochę rzeczywistym, bo przecież życie składa się z paradoksów, a trochę na baśniowym. Moim pierwszym skojarzeniem w czasie czytania była baśń "księżniczka i żaba", tylko że w tym wypadku nikt nie rzucał nikim o ścianę. Przynajmniej nie dosłownie. Bardzo doceniam pomysł autorki, pomimo że orzeczenie sądowe w takim kształcie nie ma miejsca bytu w systemie sądownictwa. Muszę jednak szczerze powiedzieć, że czegoś mi w tej książce zabrakło. Przyzwyczajona do ciepłego humoru Falkowskiej, którym zabłysnęła w serii "Mąż potrzebny na już" tutaj trochę się zawiodłam.

Bohaterowie są poprawni, ale nie wyróżniają sie właściwie niczym szczególnym. 
Miałam wręcz wrażenie, że bardzo interesująco zapowiadająca się powieść mniej więcej w połowie została znacznie spłycona. 
 
Większość opisów zdominowały, a wręcz przytłoczyły sceny miłosne.
Żałuję też, że na uboczu pozostawiono postać małej Poli. Jasne, punktem centralnym byli Magda i Alek, ale uważam, że skoro już pojawiło się dziecko to ciekawie byłoby wprowadzić chociaż rozdział lub dwa w którym rzeczywistość byłaby widziana jej oczami. Tymczasem postać ta zniknęła na kilkadziesiąt stron, pojawiając się na końcu kiedy na jaw wyszły tajemnice z przeszłości. 
Trochę zamieszania wprowadzono też na końcu (uwaga spojler!) poprzez ukazanie rozterek Magdy czy wyjedzie z byłym mężem i zostawi Alka czy też nie. Tik, tak, tik, tak. Wahała się jak wahadło zegara. Dzięki temu powieść nabrała tempa, ale moim zdaniem można było ten fragment skrócić zważywszy na to, ze przecież wszyscy wiemy że w literaturze "young adult" wszystko kończy się szczęśliwie. 


Co do samego tytułu - o kolorach właściwie wspomniano wprost tylko raz,  w pojedynczej scenie.  Okoliczność, że Alek był artystą jakoś nie wystarczyła mi w kontekście "barw". W tym zakresie czuję niedosyt, ale z drugiej strony takie niedopowiedzenia pozostawiają duże pole dla wyobraźni. Ostatecznie - to my jesteśmy malarzami swojego życia.


Podobało mi się zakończenie, mimo iż było nieco melodramatyczne. Jednak cieszę się, że Małgorzata Falkowska zdecydowała sie zmienić miejsce akcji. Dzięki temu możliwe było spojrzenie na cała historię z innej perspektywy, co z kolei pozwalało uwierzyć, że dwoje zakochanych pomimo swojej przeszłości mogą na nowo zacząć budować swoją rzeczywistość. 

2 komentarze:

  1. Książka chyba nie dla mnie. Nie moje klimaty :<
    Pozdrawiam, Weronika ♥
    pasjeweroniki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. brzmi ciekawie
    https://controlledbyfeelings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...