poniedziałek, 22 lipca 2019

Listy mogą być równie dobrze miłosne jak i zza grobu.

Remigiusz Mróz
"Listy zza grobu"


Są tacy autorzy, których nazwiska bronią się na rynku czytelniczym same. Jednym z nich jest z pewnością Remigiusz Mróz, którego tempo wydawania książek przypomina pociąg pendolino, a poziom i jakość jego twórczości wcale nie spada.

W swojej kolejnej pozycji pisarz kreuje postać Seweryna Baszczyńskiego, który po wielu latach powraca do swojej rodzinnej miejscowości, w której wiele rzeczy się zmieniło a wiele pozostało bez zmian. Po znacznym upływie czasu do głosu dochodzą wspomnienia i przeszłość, ale pojawiają się także nowe wątki w życiu. Seweryn wiezie je ze sobą nie do końca mając świadomość jak wielki wpływ będą miały na życie otaczających go osób.

Niewątpliwym atutem "Listów zza grobu" jest ciekawie skonstruowana fabuła. Zagadki, które pozostawione są w tytułowych listach są spójne, logiczne i konsekwentnie kształtowane. Zmuszą do myślenia, jednocześnie nie przytłaczając przy tym wydumanymi liczbami czy danymi "znikąd" jak to miało miejsce np. w Endgame. Składają się na jednolitą całość - niby tak oczywistą, a faktycznie ukrytą.

Bardzo podoba mi się także poczucie humoru głównego bohatera. Już chyba kiedyś o tym wspominałam, ale jeśli chodzi o te kwestie to pisarstwo Remigiusza Mroza zahacza nieco o styl Alka Rogozińskiego, który zwany jest przecież królem komedii kryminalnej i którego osobiście uwielbiam. Dzięki wprowadzeniu takiej małej odskoczni od poważnych wątków "Listy zza grobu" nabierają indywidualnego charakteru i nie sposób się przy nich nudzić.

Na plus oceniam także kształtowanie postaci kobiecych. Od czasu trylogii "w kręgach władzy" Remigiusz odbiegł nieco od dotychczas kształtowanego wizerunku kobiety-siłaczki (tak, mówię o Chyłce). Teraz, nadaje swoim bohaterkom cechy które choć z pozoru mogą świadczyć o słabości w rzeczywistości pokazują ich ludzkie oblicze - rozterki, wątpliwości, wahania. Kobieta też człowiek, prawda? Do tego, chyba po raz pierwszy w książce tego autora pojawiają sie dzieci - córki Seweryna, które tez dodają dynamizmu i humoru, ale także poruszają wątek, którego dotychczas nie było - rodzicielstwa i tego ile ojciec czy matka jest w stanie zrobić dla swoich potomków.

Podsumowując - jeśli szukacie dobrej, wciągającej lektury na lato, a znudziły się wam romanse i "Judyty" to powieść "Listy zza grobu" jest zdecydowanie dla was. Gwarantuję, że w czasie upałów nie raz zmrozi wam krew i zapełni długą sierpniową noc. Nawet komary przestaną być straszne. No i z pewnością dostarczy emocji i wrażeń, o których będzie można rozmawiać ze znajomymi wpatrując się w letnie ognisko czy szukając gwiazd na niebie.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam serię z Chyłką i ogólnie czytam Mroza w dniu premiery za każdym razem. Było też tak w tym przypadku, a do napisania recenzji zebrać się nie mogę do tej pory... Sama nie wiem dlaczego :(

    OdpowiedzUsuń

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...