sobota, 20 stycznia 2018

Życie nie jest bajką, ale całe szczęście że możemy je tworzyć po swojemu :)


Jak w bajce.


Historia Kopciuszka jest znana chyba wszystkim. Przewija się w kulturze masowej od bardzo długiego czasu, a motyw ten wykorzystywany jest wielokrotnie często odbiegając od literackiego pierwowzoru (tak, mówię o Cinder). DAnielle Steel w swojej najnowszej powieści w olbrzymim stopniu bazuje na klasyce tworząc historię młodej dziewczyny Camille wychowywanej przez rodziców w bajkowym świecie winnic. W swoim małym chateu rodzina żyje szczęśliwie w przekonaniu, że nic złego nie może się wydarzyć. Życie jednak, jak to ma w zwyczaju, weryfikuje ten pogląd. Choroba, Bardzo szybko na horyzoncie pojawia się też „macocha”, która zarzuca sieci na niczego nieświadomego ojca. Nie chcę zdradzać za dużo fabuły, ale skoro wszyscy znamy baśń o Kopciuszku to chyba jest jasne jaki będzie ciąg dalszy, prawda?

Szczerze mówiąc, nigdy nie przepadałam za Danielle Steel. Jej książki z nurtu literatury kobiecej zawsze były (nadal zresztą są) dla mnie typowym przykładem „romansideł”. Jak w bajce dostałam przypadkiem, bo komuś pomyliły się prezenty na liście. No ale skoro już dostałam to przeczytałam.

Nie jest to może literatura wielkich lotów, ale z pewnością odpręża. Bardzo sugestywne opisy winnic i krajobrazów sprawiły że oderwałam się na chwilę od szaro-burej pogody za oknem i przypomniałam sobie moją wyprawę do Francji (chociaż akcja powieści dzieje się w Napa Valley). Podobała mi się też główna bohaterka – wcale nie kocmołuch, godzący się z losem popychadła, ale osoba walcząca o siebie, próbująca odnaleźć własne szczęście pomimo przeciwności losu. Zdecydowanie nie jest to bohaterka, która będzie prosiła o pomoc ptaszki czy myszki albo która o sukienkę na bal poprosi drzewko nad grobem matki. Plus za zmianę przyrodnich sióstr w przyrodnich braci oraz za postać „dobrej wróżki” – szalonej i ekscentrycznej matki macochy. Moim zdaniem taka właśnie „zakręcona” postać nadała historii rumieńców.

Minus dostrzegam w tym, że w pewnym momencie autorka za bardzo skumulowała napięcie. Później z kolei za bardzo przyspieszyła z akcją przez co zaburzone zostały proporcje powieści. Przez kilkadziesiąt stron opisuje jak dochodziło do „łapania w pułapkę” prostolinijnego ojca, a później nagle wszystko naraz – jego śmierć, zmiana sytuacji, bal, aresztowanie. Oczywiście rozumiem, ze chodziło o zbudowanie napięcia, ale Steel mogła to jakoś lepiej rozplanować. I szczerze mówiąc, „książę” tez mógł pojawić się jakiś inny niż „chłopak z sąsiedztwa”. Czasem lepiej pozostawić pewnych bohaterów na stopie przyjacielskiej niż na siłę budować między nimi relację miłosną. Znacznie bardziej podobałoby mi się gdyby między Camille a jej przystojnym sąsiadem

zachowana została relacja jak między rodzeństwem.

Generalna ocena : 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...