Jak w bajce.
Historia Kopciuszka jest znana
chyba wszystkim. Przewija się w kulturze masowej od bardzo długiego czasu, a
motyw ten wykorzystywany jest wielokrotnie często odbiegając od literackiego
pierwowzoru (tak, mówię o Cinder). DAnielle Steel w swojej najnowszej powieści
w olbrzymim stopniu bazuje na klasyce tworząc historię młodej
dziewczyny Camille wychowywanej przez rodziców w bajkowym świecie winnic. W
swoim małym chateu rodzina żyje
szczęśliwie w przekonaniu, że nic złego nie może się wydarzyć. Życie jednak,
jak to ma w zwyczaju, weryfikuje ten pogląd. Choroba, Bardzo szybko na
horyzoncie pojawia się też „macocha”, która zarzuca sieci na niczego
nieświadomego ojca. Nie chcę zdradzać za dużo fabuły, ale skoro wszyscy znamy
baśń o Kopciuszku to chyba jest jasne jaki będzie ciąg dalszy, prawda?
Szczerze mówiąc, nigdy nie przepadałam
za Danielle Steel. Jej książki z nurtu literatury kobiecej zawsze były (nadal
zresztą są) dla mnie typowym przykładem „romansideł”. Jak w bajce dostałam
przypadkiem, bo komuś pomyliły się prezenty na liście. No ale skoro już dostałam
to przeczytałam.
Nie jest to może literatura
wielkich lotów, ale z pewnością odpręża. Bardzo sugestywne opisy winnic i
krajobrazów sprawiły że oderwałam się na chwilę od szaro-burej pogody za oknem
i przypomniałam sobie moją wyprawę do Francji (chociaż akcja powieści dzieje
się w Napa Valley). Podobała mi się też główna bohaterka – wcale nie kocmołuch,
godzący się z losem popychadła, ale osoba walcząca o siebie, próbująca odnaleźć
własne szczęście pomimo przeciwności losu. Zdecydowanie nie jest to bohaterka,
która będzie prosiła o pomoc ptaszki czy myszki albo która o sukienkę na bal
poprosi drzewko nad grobem matki. Plus za zmianę przyrodnich sióstr w
przyrodnich braci oraz za postać „dobrej wróżki” – szalonej i ekscentrycznej
matki macochy. Moim zdaniem taka właśnie „zakręcona” postać nadała historii
rumieńców.
Minus dostrzegam w tym, że w
pewnym momencie autorka za bardzo skumulowała napięcie. Później z kolei za
bardzo przyspieszyła z akcją przez co zaburzone zostały proporcje powieści.
Przez kilkadziesiąt stron opisuje jak dochodziło do „łapania w pułapkę”
prostolinijnego ojca, a później nagle wszystko naraz – jego śmierć, zmiana
sytuacji, bal, aresztowanie. Oczywiście rozumiem, ze chodziło o zbudowanie napięcia,
ale Steel mogła to jakoś lepiej rozplanować. I szczerze mówiąc, „książę” tez
mógł pojawić się jakiś inny niż „chłopak z sąsiedztwa”. Czasem lepiej
pozostawić pewnych bohaterów na stopie przyjacielskiej niż na siłę budować
między nimi relację miłosną. Znacznie bardziej podobałoby mi się gdyby między Camille a jej przystojnym sąsiadem
zachowana została relacja jak między rodzeństwem.
zachowana została relacja jak między rodzeństwem.
Generalna ocena : 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz