wtorek, 15 sierpnia 2017

Słów kilka o tym jak nalezy się żegnać.


„POZDRAWIAM I PRZEPRASZAM” 




Wszystkie siedmiolatki zasługują na superbohaterów. Tak po prostu jest. A jeśli ktoś się  tym nie zgadza, jest głupi"

Książka Frederika Backmana pisana jest z perspektywy siedmioletniej (wkrótce ośmioletniej) Elsy. Czy to imię nie brzmi znajomo? Osobiście kiedy ją czytałam miałam przed oczami pewną Disneyowską księżniczkę. I to porównanie wcale nie jest dalekie od rzeczywistości. Od początku  wyraźnie zaznacza się silny związek głównej bohaterki z babcią, która wcale nie zachowuje się jak typowa staruszka. Bo która z babć strzela z pistoletu do paintballu do sąsiadów. Albo włamuje się do zoo i rzuca błotem w policjantów?

Na tle skomplikowanych relacji rodzinnych pomiędzy matką, a babcią mała Elsa stara się odnaleźć po śmierci najbliższej jej osoby. W tym miejscu historia zaczyna nieco przypominać tą opisaną w powieści „P.S. Kocham cię”. Babcia bowiem zostawia swojej wnuczce listy, które ma dostarczyć sąsiadom. Listy w których babcia „pozdrawia i przeprasza”. Dzięki nim Elsa poznaje lepiej zarówno babcię jak i mamę i uświadamia sobie, że wszystkie historie jakie do tej pory znała mają więcej wspólnego z rzeczywistością niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Za duży walor całej  historii uważam umiejętnie prowadzoną narrację. Elsa jest wyjątkowo inteligentna jak na swój wiek – „inna”, dzięki czemu możemy obserwować jak postrzega rzeczywistość dziecko nad wiek rozwinięte. Nie brakuje w tym elementów komicznych, podobnie jak miało to miejsce w „Mikołajku”. Ponadto, atutem jest stworzenie przez Backmana nowego, fantastycznego świata. Może daleko mu do Hogwartu czy Śródziemia, ale moim zdaniem dzieło tego autora również zapisze się w kanonie klasyki.

Oczywiście potrzeba czasu, aby w pełni wczuć się w książkową rzeczytwistość. Początek, w którym brakuje dialogów a dominują opisy sprawia, że mija trochę czasu zanim zrozumie się podstawowy cel tej historii, jednak po kilkudziesięciu stronach czytelnik nie jest w stanie oderwać się od lektury.

Książkę polecam szczególnie osobom, które czują się zagubione w otaczającej ich rzeczywistości, czują że pod jakimś względem do niej nie pasują. Ponieważ mamy tu ukazany cały katalog postaci, które stopniowo znajdują swoje miejsce książka niesie nadzieję, ale także cały katalog innych emocji – wzruszenie, smutek, radość, rozczarowanie, ulgę. Krótko mówiąc: „Pozdrawiam i przepraszam” to opowieść, która przedstawia prawdziwe życie z jego blaskami i cieniami. 
P.S. Czy tylko ja w czasie lektury miałam przed oczami pewną konkretną księżniczkę Disneya? Propsy dla Elsy w Hogwarcie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany, zmiany.....

I wtedy przyszedł maj..... Długo nie było mnie na blogu i kiedy spojrzałam na datę ostatniego wpisu szczerze mówiąc nieco się przestra...