Nie od dziś zachwycamy się
kulturą krajów południowych – Włoch, Grecji czy Bułgarii. Czy przez to nie popadamy
w pewien schemat? Jak często bowiem na pytanie: „gdzie planujesz wakacje?”,
usłyszymy odpowiedź: do Skandynawii? Bardzo rzadko. Przynajmniej tak wynika z mojego
doświadczenia. Ponieważ kulturę i mitologię oraz mentalność południowców już
poznałam postanowiłam wprowadzić małą odmianę i zapoznać się ze zwyczajami
spadkobierców Wikingów – Norwegów.
Książka „szczęśliwy jak łosoś”
wpadła mi w ręce właściwie przypadkiem, ale każda minuta nad nią spędzona była tego
warta. Reportaż……. Z jednej strony składnia do refleksji, z drugiej budzi
śmiech. Pokazuje, że Norwegowie mają swój mały świat, którego granice czasami ciężko
im przekroczyć – zarówno w znaczeniu
dosłownym jak i przenośnym. Bo jak to możliwe, że najlepszy wynalazek wszech
czasów jakim jest szpatułka do sera nie jest używany w innych krajach? Albo
jakim cudem fakt, że mężczyzna przepuszcza kobietę w drzwiach albo że młodszy
ustępuje starszemu miejsca w środkach komunikacji może być odbierany
pozytywnie? Statystycznemu Norwegowi nie mieści się to w głowie. Dla tego
narodu takie zachowanie oznacza tylko, że traktujemy kogoś jako słabszego, co w
żadnym wypadku nobilitujące nie jest.
Książka podzielona jest na bloki
tematyczne – znajdziemy zatem rozdział poświęcony kulturze i legendom (tak! Trolle!),
zwyczajom, podejściu do polityki oraz jedzeniu. Wplatanie w treść nazw
regionalnych oraz pojęć z języka norweskiego być może nieco utrudnia lekturę
(zwłaszcza, kiedy ma się zero doświadczenia w zakresie wymowy), ale zasługuje
na plus, bo tłumaczenie nigdy nie odda dokładnego brzmienia wyrazów ( czy ktoś
próbował przetłumaczyć nazwę „schabowy” albo „bigos” na angielski?).
Autorka rozprawia się z
niektórymi mitami na temat Norwegów. Nie ukrywa, że jest to naród mało otwarty
i unikający niepotrzebnych interakcji, ale podkreśla, że w żaden sposób nie
należy tego łączyć z chłodem czy oziębłością. Norwegowie są rodzinni i
przyjacielscy, ale nie dla przypadkowo poznanych ludzi. Faktu, ze ktoś jest
uprzejmy nie należy utożsamiać w ich wypadku z zachętami do nawiązania bliższej
relacji. Jeśli chcecie zdobyć przyjaciół „od ręki” kierujcie się raczej w
południowe rejony Europy J
Plusem książki są również
ciekawe, dobrze wykonane zdjęcia dopasowane do treści rozdziałów. I chociaż
okładka utrzymana w błękitnej tonacji na której przedstawiona została „norweska
chatka” nasuwa mimowolne skojarzenia z klimatem gwiazdkowym, to książka jest
dobra na każdą porę roku. Pozwala zrozumieć, że chociaż każdy naród i każdy
człowiek są różne, to w tym przejawia się piękno świata, a naszym zadaniem jest
docenienie tych różnic i uszanowanie ich, a nie próby zmiany czyjejś
mentalności. Siła przejawia się w różnorodności.
Zapisuje na swojej liście książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że cię zachęciłam :)
Usuń